Zawdzięczamy Winnicottowi to, że jako pierwszy głośno powiedział, że matki nie muszą być idealne, aby dziecko miało sprzyjające warunki i dobrze się rozwijało. Pojęcie „wystarczająco dobrej matki” zdjęło z kobiet spory ciężar i pozwoliło na nowo spojrzeć na ich relację z niemowlęciem. Winnicott uważał, że matki intuicyjnie wiedzą, co jest dobre dla ich dziecka, a to, co mogą dla nich zrobić lekarze, położne i psycholodzy, to nie stawać im na przeszkodzie w opiece nad niemowlęciem.
Londyński pediatra i psychoanalityk był przekonany, że proces uczenia się bycia matką zachodzi samoistnie jeszcze w okresie ciąży. Jego zdaniem kobiety powinny zdać się na swoją intuicję, empatię i wrażliwość, które wyostrzają się wraz z przyjściem noworodka na świat. Winnicott pisał, że nie odkrywa niczego nowego i nie uczy kobiety bycia matkami. Twierdził, że tylko podpatruje i opisuje to, co kobiety już umieją.
W ludzkiej naturze jest wiele spraw głęboko ukrytych i ja osobiście wolałbym być dzieckiem matki ,która boryka się z wewnętrznymi konfliktami istoty ludzkiej, niż takiej, dla której wszystko jest łatwe i proste, która zna odpowiedzi na wszystkie pytania i której nigdy nie nękają wątpliwości.
Donald Woods Winnicott
Wystarczająco dobra matka zapewnia „trzymające środowisko” (holding)
Wystarczająco dobra matka sprawia, że dziecko znajduje się w bezpiecznym, zaspokajającym jego potrzeby otoczeniu, w którym jest w stanie znosić frustrację. Noworodek nie wie jeszcze o tym, że świat istnieje i potrzebuje czasu na jego odkrycie. Ważne jest, aby otoczenie nie wtargnęło w jego życie, zanim nie będzie na to przygotowany. W tym okresie postrzega matkę i siebie jako jedność i nie rozumie tego, że ktoś zaspokaja jego potrzeby. Jest całkowicie skupiony na sobie, gdyż każdy dzień dla niemowlęcia to walka o przetrwanie. Przeżywa ono niewyobrażalnie intensywne emocje i potrzebuje czujnej i wrażliwej opieki.
Matka trzyma noworodka w swoich ramionach, chroniąc go i dając poczucie bezpieczeństwa. Sam sposób trzymania zdaniem Winnicotta jest niesamowicie ważny. Może pamiętacie, jak po raz pierwszy w dzieciństwie trzymaliście noworodka? Najprawdopodobniej byliście tak przestraszeni, że upuścicie dziecko, że sciskaliście je za mocno. Mądra matka zdaniem Winnicotta nie powinna pozwolić obarczyć starsze dziecko tak olbrzymią odpowiedzialnością. Jeśli nawet pozwala siostrzyczce lub braciszkowi potrzymać maluszka, to powinna cały czas być obok, aby w każdej chwili przyjąć noworodka w swoje ramiona.
Zdaniem pediatry matki wiedzą najlepiej, jak trzymać swoje dzieci, choć zdarzają się również takie, które nie są zadowolone ze swojego sposobu trzymania. Mają dużo wątpliwości, są nerwowe i chętnie zostawiają maluszka w łóżeczku lub oddają w ręce pielęgniarki. Możliwe, że matki takich kobiet nie bardzo radziły sobie z rolą głównego opiekuna i teraz ich córki boją się przelania tych doświadczeń na własne dzieci. Może w przerażeniem wspominają, jak po raz pierwszy trzymały młodszego brata lub siostrę i wciąż nie są pewne, czy potrafią utrzymać w ramionach dziecko.
Wystarczająco dobra marka „zawiera” emocje dziecka
Układ nerwowy niemowlęcia jest niedojrzały, a przeżywane emocje są gwałtowne i intensywne. Dziecko nie wie, co się z nim dzieje i traktuje swoje wewnętrzne przeżycia jako totalne i wszechogarniające. Zadaniem wystarczająco dobrej matki jest wytrzymanie uczuć dziecka, a także uporanie się z własnymi emocjami. Nie powinna ona odreagowywać na dziecku, choć jest to trudne (zwłaszcza po kolejnej nieprzespanej nocy).
Można zaobserwować, jak główni opiekunowie reagują na płacz maluszka, mówiąc coś w rodzaju: Ojej, kto tutaj u nas jest taki smutny. No co się dzieje, biedactwo? Przy tym ton głosu matki jest współczujący, a na jej twarzy rysuje się empatia. Jest to bardzo ważny sposób reagowania, który pojawia się u matek samoistnie. Mówiąc symbolicznie, główny opiekun konteneruje (wytrzymuje) emocje dziecka i przetwarza je tak, aby były one bardziej akceptowalne i dostępne dla malucha („Ojej, jaki jesteś biedny”). Dziecko jakby widzi swoje emocje w matce, która je odzwierciedla, stając się dla malucha lustrem. Wówczas dziecko może w bezpieczny sposób przyjrzeć się swoim uczuciom i je przyjąć.
Wystarczająco dobra matka pozwala dziecku na „chwilę iluzji”
Wystarczająco dobra matka jest dostrojona do potrzeb dziecka: uśmiecha się, gdy maluch szuka kontaktu, bierze na kolana, kiedy wyciąga do niej ręce, ale też pozwala bawić się samemu, kiedy nie potrzebuje jej uwagi. Wówczas dziecko może przeżyć stan, który Winnicott nazywał „chwilą iluzji”. Przeżywa wtedy siebie jako istotę wszechmocną, wierzy, że ma kontrolę nad światem, który będzie zaspokajał jego potrzeby.
Pediatra uważał, że to doświadczenie pomaga dzieciom rozwinąć zdrowe poczucie ja („Kiedy mam potrzebę, jest ona dostrzegana i spełniana”). Każdy maluch potrzebuje takiego okresu, w którym matka chociaż na niedługo potrafi całkowicie się na nim skupić, aby wręcz przewidywać jego potrzeby i je zaspokajać. Zdaniem Winnicotta stanowi to podwaliny pod zdrową osobowość i w przyszłości pomaga zbudować adekwatne poczucie wartości.
„Chwila iluzji” nie powinna trwać wiecznie i maluch w końcu się uczy, że matka jest osobnym człowiekiem, który ma swoje potrzeby i interesuje się światem poza nim. W konsekwencji dziecko rozumie, że ma ograniczoną kontrolę nad matką i zaczyna coraz bardziej interesować się otoczeniem, zwracając swoją uwagę na ojca. Powoli rozpoczyna się proces separacji-indywiduacji, w którym maluch naprzemiennie to oddala się od matki, aby poznawać świat, to wraca do niej, szukając bezpieczeństwa. W tym okresie pojawia się tak zwany „obiekt przejściowy” — zazwyczaj jest to kocyk lub ulubiona zabawka, symbolicznie reprezentująca matkę. Oddalając się od głównego opiekuna, maluch zabiera pluszaka, co pomaga utrzymać poczucie bezpieczeństwa.
Dwa główne błędy, których powinna unikać wystarczająco dobra matka
Winnicott uważał, że rozwój dziecka utrudniają dwa rodzaje błędów: brak dostrojenia oraz narzucanie się. Kiedy matka nie jest dostrojona do niemowlęcia i nie odpowiada na jego sygnały, to czuje się ono ignorowane („Moje potrzeby nie są ważne”). Z kolei kiedy narzuca się dziecku, które niczego nie potrzebuje, zmusza to je do reagowania na potrzeby matki zbyt wcześnie. W konsekwencji maluch przestaje być sobą i uczy się takich zachowań i reakcji, które by zadowoliły opiekuna. Rezygnuje wówczas z siebie, swojej spontaniczności i staje się takim dzieckiem, jakie preferuje matka. Nie może jej stracić i zrobi wszystko, aby tylko go nie odrzuciła.
Winnicott uważał, że w ten sposób u malucha może rozwinąć się fałszywe „ja”, które skutkuje zduszeniem naturalnych skłonności dziecka. „Tylko gdy ktoś jest dostępny i obecny bez stawiania wymagań, dziecko może odkryć swoje własne życie (zamiast fałszywego „ja”), czuć, że istnieje naprawdę oraz rozwinąć zdolność do bycia samemu” (Donald Winnicott).
Donald Winnicott – brytyjski psychoanalityk i pediatra, całe swoje życie poświęcił badaniom klinicznym i psychoterapii niemowląt, małych dzieci i ich matek.
Polecam
Serdecznie polecam książki autorstwa Donalda Winnicotta „Dzieci i ich matki” oraz „Dziecko, jago rodzina i świat”.
Polecam również eksperyment „Still Face„, który pokazuje, jak ważna dla dziecka jest responsywność głównego opiekuna.
Bebe
1 lipca, 2020Wartościowy artykuł!
bebe
1 lipca, 2020Styl blogu jest piękny! zgrabnie jest i przejrzyście tu 🙂 Ładnie dopasowane obrazy