Cichy borderline lub też inaczej wysokofunkcjonujący borderline jest diagnozą rzadziej opisywaną w literaturze, w związku z czym jest to zaburzenie również gorzej wykrywalne. W USA specjaliści posługują się nazwą „quiet” albo „silent borderline”, co jest tożsame z określeniem „high functioning borderline”. Tak czy inaczej, w Polsce mówi się o osobach cierpiących na tę odmianę zaburzenia mało i niewiele jest na ten temat artykułów. Postanowiłam więc o nim napisać, głównie korzystając z anglojęzycznych źródeł.
Borderline
O klasycznym borderline tak sporo się pisze i mówi, że większość jakkolwiek interesujących się psychologią osób, potrafi wymienić pierwsze skojarzenia: impulsywność, chwiejność emocjonalna, wybuchy agresji, brak odpowiedzialności, zniekształcony odbiór relacji interpersonalnych, autoagresja. Klasyczne borderline, o którym można znaleźć dziesiątki książek w Empiku, jest „głośne”, zauważalne i otoczenie zazwyczaj szybko się orientuje, że taka osoba boryka się z różnymi trudnościami.
Najlepiej to widać na przykładzie sytuacji interpersonalnych, które są dla cierpiących na borderline pacjentów największym wyzwaniem. Burze emocjonalne, przeżywane przez te osoby, szybko wydobywają się na zewnątrz w postaci wybuchów złości, a wewnętrzne potrzeby i deficyty stają się widoczne. Inni z kolei reagują na te zachowania, w konsekwencji czego pacjenci tracą bliskich, którzy więcej nie chcą lub nie potrafią wytrzymywać tych burz. Cierpiący na borderline osoby zostają zwolnione z pracy, wyrzucone ze studiów, zostawione przez partnerów. Targane przez niebywale silne emocje, pozostają w samotności, ponosząc bardzo wysokie koszty choroby.
Borderline a cichy borderline (wysokofunkcjonujący borderline)
Specjaliści raczej szybko się orientują, że to, z czym się zmaga ich pacjent, to właśnie osobowość chwiejna emocjonalnie (borderline). Co jednak jeśli objawy zaburzenia nie są tak widoczne, a pacjent, dzięki swoim zasobom takim jak inteligencja, nauczył się „ujarzmiać” burze i je kontrolować? Możliwe też, że ma bardziej introwertywne usposobienie i zamiast kierować swoje emocje na zewnątrz, po cichu tłamsi je w środku.
Tak naprawdę cichy borderline korzysta z tych samych mechanizmów obronnych i opustoszenie jego wewnętrznego świata, cierpienie i potrzeba uzyskania pomocy jest zbliżona do pacjentów typowo borderline’owych. Różnica pomiędzy klasyczna formą a utajoną, polega na tym, że emocjonalne burze, które są najbardziej jaskrawym objawem tego zaburzenia, są niewidoczne dla innych, bo przeżywane w samotności.
Cichy borderline
Aby zdiagnozować wysokofunkcjonującego pacjenta borderline, musimy uzyskać dostęp do jego świata wewnętrznego, skrupulatnie skrywanych potrzeb i braków. Nie okazuje tego na co dzień i zapewne dobrze wie, jak wyglądać na „świetnie dającego sobie radę”. Cichy borderline może obejmować kierownicze stanowisko, robić karierę naukową, mieć przyjaciół i być w związku. Nie da się po nim poznać tego, co go męczy i trapi, bo nauczył się radzić sobie z bólem wewnętrznym samodzielnie. Potrafi zacisnąć zęby i zrobić to, co należy, umie się kontrolować i zachowywać swoje przeżycia dla siebie.
Wydawałoby się, że po co patologizować osoby, które całkiem dobrze radzą sobie w życiu? To, że nie pokazują czegoś otoczeniu, nie oznacza, że cierpią mniej niż pacjenci z klasycznym borderline. Ich struktura osobowości, problemy z tożsamością, uczucie głębokiej pustki i braku, intensywny lęk przed odrzuceniem sprawiają, że czują się zagubieni, bezradni i opuszczeni.
Trudno jest być kimś, kto do końca nie wie kim jest, bo jego poglądy i zachowania potrafią zmienić się o 180 stopni, a poczucie bezpieczeństwa jest tak kruche, że musi trzymać się kurczowo innych osób. Nie jest łatwo cieszyć się życiem osobie, którą prześladują poczucie winy i ciągły wstyd za to, że jest się wybrakowanym, niedopasowanym, jakimś nie takim. Postrzegają siebie jako ciężar dla innych i widzą w sobie źródło wszelkich konfliktów. Nie pokazują też swoich uczuć, bo są nauczone, że nikt i tak nie zwróci na nie uwagi. Idealizują, a potem dewaluują znajomych, nagle się od nich odcinając przy pierwszym nieporozumieniu. Odbierają świat dosyć jednoznacznie, pomijając wszelkie odmiany szarości: coś jest dobre lub złe, czarne lub białe, inteligentne lub głupie.
Wysokofunkcjonujący borderline a zdrowa osoba
W przypadku cichego borderline wysokie funkcjonowanie jest jednak kruche i ciągle narażone na załamanie. Zdrowa osoba oczywiście może mieć różne kryzysy i „gorsze dni”, ale jej zaradność życiowa i umiejętność korzystania z własnych zasobów jest stabilna i trwała. Trudności na dłuższą metę nie zmienią jej funkcjonowania, nie osłabiają poczucia wartości i nie sprawią, że poczuje, jak rozpada się na kawałki.
Podobne przeżycia natomiast mogą pojawić się w przypadku cichego borderline. Takie kryzysy jak rozwód, problemy finansowe lub zwolnienie z pracy mogą spowodować, że taka osoba zupełnie się „rozsypie”, zdezorganizuje i zaburzy. Tak olbrzymią zmianę w funkcjonowaniu mogą wywołać również mniej bolesne sytuacje, które dla innych wydają się być zupełnie błahe. To, co najbardziej jest tu widoczne, to rażąca niestabilność, która będzie prześladowała osobę z diagnozą wysokofunkcjonującego borderline.
Przykład z życia wzięty
Możemy wyobrazić sobie menadżerkę, która co poniedziałek rzuca się w wir pracy i szybko pnie się po drabinie kariery. Jednocześnie miewa także takie dni, które spędza w łóżku, myśląc o tym, aby odebrać sobie życie. Jednego dnia nasza bohaterka uważa się za rekina biznesu i załatwia od ręki rzeczy niemożliwe, a kolejnego — jest przekonana w tym, że jest zerem i nie pojawia się w pracy.
Cichy borderline — na co zwrócić uwagę?
Problemy z tożsamością
Takim osobom może przyjść z trudem odpowiedzenie na pytanie „kim właściwie są” lub „jacy są”. W ich przypadku bardziej zasadne byłoby pytanie „kim jesteś w tej chwili”, ponieważ ich preferencje, zachowania i przekonania mogą ulec zmianie z dnia na dzień.
W grupie zagorzałych feministek taka osoba może z łatwością zidentyfikować się z tymi poglądami, po czym trafi na spotkanie wspólnoty „Woda Życie”, gdzie odkryje swoją wiarę w Boga. Jej zachowania i przekonania będą odbierane jako niespójne, przez co znajomi mogą oskarżać ją o hipokryzję. Z boku wydaje się, że taka osoba łączy wartości, które wzajemnie się wykluczają.
Jak wytłumaczyć to, że ktoś uważa się za osobę głęboko wierzącą, a potem udaje się na dziką imprezę, gdzie uprawia przypadkowy seks? Inny przykład: ktoś twierdzi, że rodzina to dla niego największa wartość, po czym rozpoczyna pracę jako kontraktor w innym kraju, zostawiając na rok żonę i dwójkę małych dzieci.
Co ciekawe, osoby, które przejawiają te zachowania, nie uważają, że te działania są sprzeczne. Dla nich „to są zupełnie inne sytuacje” i tak rzeczywiście to odbierają. Dzieje się tak w związku z nawykowym rozszczepianiem różnych rzeczy, które zajmują umysł cierpiącego na borderline człowieka. W literaturze przedmiotu taki objaw jest nazywany mechanizmem rozszczepienia, który jest mechanizmem prymitywnym lub inaczej niższego rzędu, co oznacza, że bardzo rzadko korzystają z niego w pełni zdrowe osoby.
Taka osoba żyje mając w sobie różne cząstki ja, które nie mogą zostać zintegrowane. W oddzielnej szufladzie znajduje się przekonanie „rodzina jest dla mnie najważniejsza”, a w zupełnie innej — „ podejmuję decyzję, że zostawiam rodzinę na rok”. U nieobciążonej problemami psychicznymi osoby, to wszystko jest trzymane w jednym miejscu, w związku z czym widzi ona sprzeczność takich wyborów. Przy rozszczepieniu „ja — dbający o rodzinę” i „ja – opuszczający rodzinę” nie mają ze sobą kontaktu.
Z tym jest związany również brak zdolności do tolerowania wieloznaczności i ambiwalencji: coś lub ktoś jest taki lub owaki. Nie ma możliwości integracji i całościowego spojrzenia na sytuację, są natomiast niedające się połączyć kawałki, fragmenty, jakieś wycinki rzeczywistości — to właśnie jest rozszczepieniem.
Odwieczny konflikt bliskość vs odrzucenie
Pacjenci borderline zmagają się z pewnym dylematem: kiedy czują z kimś bliskość, to wpadają w panikę, że zostaną poddani totalnej kontroli, a kiedy czują się odseparowani — doskwiera im poczucie porzucenia. W literaturze popularnonaukowej często porównuje się związki takiej osoby z huśtawką lub kolejka górską. Jeden raz jest bardzo blisko i osoba ta wręcz domaga się nieustannej uwagi, aby po chwili odrzucić partnera i oddalić się od niego. Żadna z sytuacji nie przyniesie pocieszenia i poczucia bezpieczeństwa: zarówno jak przy bliskości, tak i separacji pojawia się silny lęk.
Jeśli mówimy o cichym borderline, to te burze nie są widoczne i wie o nich tylko pacjent. Pomimo tego, że sytuacje relacyjne wzbudzają w nim lęk, wstyd i poczucie winy, usiłuje radzić sobie z nimi samodzielnie, wypracowując do tego różne strategie zaradcze. Zamiast głośno wykrzyczeć swoje uczucia i w spektakularny sposób powiadomić o zerwaniu relacji, cichy borderline może po prostu wycofać się z kontaktu, nigdy nie podejmując próby rozmowy. Jest w stanie z dnia na dzień przekreślić każdą osobę, która spowoduje jego dyskomfort. Zrobi to jednak po cichu, bez wyjaśnień i wdawania się w szczegóły. Może nauczyć się unikać sytuacji, które wzbudzają w nim lęk, otaczać się osobami, co do lojalności których jest święcie przekonany i zarządzać swoim życiem relacyjnym w taki sposób, aby być jak najmniej narażonym na trudne emocje.
Idealizacja vs dewaluacja
Cichy borderline, tak samo jak w klasycznej odmianie tego zaburzenia, używa mechanizmu obronnego, który nazywa się idealizacja — dewaluacja. Dziś pewna osoba jest samą dobrocią i geniuszem, a jutro przeistacza się w potwora, który na dodatek nie grzeszy inteligencją.
Wyobraźmy sobie taką sytuację: w poniedziałek pani w urzędzie wzięła wszystkie papiery bez mrugnięcia okiem i szybko załatwiliśmy nasze sprawy. Możemy wówczas pomyśleć, że jest starannym i kompetentnym pracownikiem, a nawet idąc o krok dalej, stwierdzimy, że na pewno jest dobrym, dbających o innych człowiekiem. We wtorek ta sama pani nie przyjęła naszych dokumentów, bo gdzieś znalazła błąd, w związku z czym nie nie było już tak lekko, jak ostatnio. Możemy wówczas stwierdzić, że jest to zapewne jakaś „głupia baba”, która jest niezadowolona z życia, bo (… i tutaj każdy może dodać swoją wersję).
Na tym przykładzie widać, że jednego dnia skorzystaliśmy z idealizacji, a drugiego — dewaluacji. We wtorek też zupełnie zapomnieliśmy o tym, jak miła dla nas była ta pani poprzedniego dnia i jak szybko załatwiliśmy dzięki niej sprawy.
Wszystkim zdarza się odbierać w tak zniekształcony sposób różne sytuacje, ale to osoby z zaburzeniem borderline robią to nagminnie. Z dnia na dzień potrafią zerwać wszystkie kontakty z przyjacielem tylko dlatego, że popełnił jakiś błąd (nie ważne w rzeczywistości czy tylko w wyobrażeniu osoby chwiejnej emocjonalnej). Dzieje się tak dlatego, że po uprzedniej idealizacji następuje dewaluacja, i przyjaciel nagle jest widziany jako kompletnie nie wart naszego czasu i starań człowiek. Wszystkie jego życzliwe i świadczące o oddaniu i miłości zachowania zostają jakby anulowane i w chwili dewaluacji po prostu nie istnieją w umyśle.
W zaburzeniu borderline nie jesteśmy w stanie zintegrować różnych doświadczeń i zobaczyć kogoś całościowo: widzimy tylko naprzemiennie jego złe i dobre odsłony, tak jak gdybyśmy oglądali monetę albo z jednej, albo drugiej strony.
Podsumowanie
Cichy borderline nie pokazuje otoczeniu tego, co przeżywa. Jest w stanie funkcjonować tak, jak gdyby nigdy nic, pomimo tego, że wewnątrz może odczuwać dotkliwe cierpienie. Nie jest nastawiony na ekspresję swoich emocji, tylko skrupulatnie je ukrywa, tłumiąc je lub wyładowując na sobie. Z biegiem czasu może też nauczyć się kontrolowania i regulacji swoich zachowań tak, aby intensywne przeżycia zwane burzami emocjonalnymi pozostawały w środku. Dzięki temu życie takiej osoby wygląda na dobrze zorganizowane, choć każdy większy stres może grozić dramatycznym załamaniem. Równowaga życiowa w tej sytuacji jest chwiejna i w pewnym sensie pozorna.
Polecam
Jedna z głównych bohaterek filmu „Współlokatorka”, Rebecca, ma pewne cechy osobowości chwiejnej emocjonalnej. Pomimo tego, że film jest typowo rozrywkowy i nie ma większej wartości merytorycznej, w trafny sposób obrazuje problemy tożsamościowe, z którymi borykają się osoby z diagnozą borderline. Rebecca zapożycza upodobania i zachowania swojej współlokatorki, próbując przejąć jej tożsamość. Nie wie kim jest i co to oznacza być sobą, szuka w związku z tym osoby, której życie mogłaby naśladować. Myślę, że ta część złożonego świata osób z diagnozą borderline jest pokazana w trafny, choć może i przerysowany sposób.
Jeśli chcesz więcej dowiedzieć się o tym, czym są mechanizmy obronne oraz co mówią o naszym zdrowiu psychiczny, zachęcam do przeczytania poniższego artykułu.
Zaburzenia osobowości wg. Nancy McWilliams
Podziel się swoją opinią