Trudne dziecko – to trudne emocje. Ciężko jest rodzicom, ale też cierpi przy tym sam maluch. Uwierzcie, że płacz, krzyk, atak złości, tarzanie się po podłodze, bicie i kopanie to żadna przyjemność. Dziecko nie robi tego, bo lubi, tylko dlatego, że nie potrafi inaczej. Jest w pewnym sensie zmuszone do niepożądanych zachowań, bo po prostu jest to jedyny dostępny sposób na wyrażenie psychicznego bólu. Zastanówmy się, dlaczego może tak być.
Wiem, nie wszystkie dzieci są pogodnymi istotami, które raczej się uśmiechają, uroczo gaworzą i szybko się uspokajają. Rodząc się, maluch już ma jakieś wyposażenie genetyczny i to nie od przypadkowych ludzi. I tak, może obdarzyliśmy dziecko czymś, z czego niekoniecznie sami jesteśmy dumni. Maluch jest impulsywny i ma kłopoty z koncentracją uwagi, a może jest lękliwy i przykleja się do mamy z tatą niczym rzep.
Są rzeczy, których nie zmienimy i z którymi musimy się pogodzić. Na szczęście, sprzyjające środowisko potrafi zdziałać cuda i nasz impulsywny zawadiaka po latach mądrego rodzicielstwa urośnie na odpowiedzialnego, świetnie przystosowanego społecznie człowieka. Niepożądane cechy z wiekiem stają się mniej widoczne (w niesprzyjających okolicznościach na odwrót – wyostrzają się), a różne deficyty zostają wyrównane za rachunek mocnych stron. Najważniejsze jest, aby ułatwić zadanie „trudnemu dziecku”, a nie jeszcze bardziej komplikować jego i bez tego utrudniony start w życiu.
„Trudne dziecko” nie powinno dowiedzieć się o tym, że jest trudne
Opiszę w kilku zdaniach znany eksperyment, który najlepiej obrazuje to, o czym chcę powiedzieć. W pewnej szkole losowo podzielono dzieciaki na dwie grupy. Uczniowie niczym się nie różnili i był to zupełny przypadek, że trafili do jednej lub drugiej klasy. Nauczycielom powiedziano jednak co innego: jedni mieli być błyskotliwymi uczniami, a drudzy – zupełnym beztalenciem. Po pewnym czasie okazało się, że „mądra” klasa rzeczywiście osiąga bardzo dobre wyniki w nauce, a „ głupia” – opuszcza się coraz bardziej.
Oznacza to, że nauczyciele zachowywali się inaczej w stosunku do dwóch klas: mniej lub bardziej przykładali się do zajęć, byli mniej lub bardziej życzliwi – co odbijało się na samopoczuciu i wynikach dzieci.
Jeśli zatem jesteśmy przekonani w tym, że nasz maluch jest „trudny”, „niezbyt lotny”, „kapryśny” — zadziała to na zasadzie samospełniającej się przepowiedni.
Przypomina mi się też powiedzenie mojej wychowawczyni klasy, która nigdy nie spisywała żadnego ucznia na straty: Jeśli będziesz mówił dziecku, że jest prosiakiem, to w końcu zachrumka. Miała rację.
Postaraj się, aby „trudne dziecko” miało jak najmniej trudnych doświadczeń
Czasem jest to niemożliwe, ale mamy wpływ co najmniej na swoje zachowanie. Niestety jest tak, że wymagające dzieci dostają o wiele mniej uwagi, mniej uśmiechów i głaskania po główce. Są nielubiane, pomijane, odpychane. To wszystko sprawia, że sytuacja malucha pogarsza się jeszcze bardziej, aż w końcu zaczyna przewidywać, że inni go wyśmieją, zignorują lub odrzucą. To sprawia, że jego agresja lub wycofanie tylko się nasilają.
„Trudne dziecko” powinno dostać od nas jak najwięcej pochwał, czasu i zaangażowania. Tylko wtedy mamy szansę na wyjście z tej samonapędzającej się spirali. Poszukajmy nowego środowiska, gdzie dziecko mogłoby zostać zauważone i zaakceptowane. Pokażmy, że jest w czymś dobre i ma talenty, chwalmy za najdrobniejsze rzeczy i zauważajmy najskromniejsze postępy. „Trudne dzieci” zazwyczaj mają bardzo niską samoocenę i desperacko potrzebują sytuacji, w których mogą poczuć, że coś im się udało.
Chwal swoje dziecko za to, że
- przez pół minuty siedziało w miejscu (jeśli jest nadpobudliwe);
- usiłowało samodzielnie założyć buty;
- włożyło wysiłek w wykonywanie zadania domowego (nie chodzi tu o poprawność lub wynik);
- zainteresowało się samopoczuciem innego dziecka (zwłaszcza jeśli nasze dziecko nieśmiałe, wycofane lub mające trudności interpersonalne);
- szybciej ubrało się niż zazwyczaj;
- chciało pomóc rodzicowi przy sprzątaniu;
- robi niewielkie postępy w jakimkolwiek zadaniu (lepiej łapie piłkę, trzyma długopis, posługuje się widelcem).
„Trudne dziecko”, to dziecko, które często jest
- impulsywne,
- ma kłopoty z koncentracją uwagi,
- jest nadruchliwe.
Właśnie te cechy uważane są za osiowe objawy ADHD. Pomimo tego, że niektórzy rodzice uważają tę diagnozę za kontrowersyjną, sądzę, że w przypadku niektórych maluchów rozpoznanie bardzo pomaga w leczeniu i wspieraniu dziecka, co skutkuje o wiele lepszą prognozą w przyszłości. „Trudne dziecko” może tylko skorzystać, jeśli będzie miało dodatkowe wsparcie psychologa, więcej uwagi rodziny i pedagogów oraz pójdzie na Trening Umiejętności Społecznych, czyli tzw. TUS. Są to zajęcia o charakterze psychoedukacyjnym, które pomagają w nabywaniu nowych umiejętności interpersonalnych, obniżają poziom agresji, zwiększają poziom inteligencji emocjonalnej.
Dlaczego diagnoza jest ważna ?
Musimy ustalić, czy dziecko ma jakieś deficyty, które są podłożem innych trudności. Jeśli tego nie wiemy, to maluch jest karany za to, na co absolutnie nie ma wpływu. Nie wolno do tego dopuścić! Wyobraźcie sobie, że będziemy karać niewidomego za to, że natyka się na różne przedmioty i przez to je niszczy. Taki maluch czy nastolatek nie rozumie swojego przewinienia, czuje się niesprawiedliwie potraktowany, co może skutkować agresją, izolowaniem się lub innymi nieadaptacyjnymi zachowaniami. Jeśli rozumiemy mocne i słabe strony swojego dziecka, to potrafimy znaleźć do niego podejście i poprawić funkcjonowanie.
Druga ważna rzecz, związana z diagnozą: im wcześniej wykryje się kłopoty malucha i rozpocznie się leczenie (i nie chodzi tu o farmakologię), tym większe szanse ma nasze dziecko na sukces w przyszłości. Podkreślam jeszcze raz: mądre rodzicielstwo oraz współpraca z zespołem pedagogiczno-psychologicznym może przynieść oszałamiające rezultaty. Dzieci są elastyczne, ich mózg dopiero się rozwija, a osobowość jeszcze się nie ukształtowała — to wszystko daje nam szansę i sporo nadziei.
„Trudne dziecko” często jest dzieckiem impulsywnym
Agresja często wiąże się z impulsywnością. Impulsywne dziecko nie wie, dlaczego zachowało się tak, a nie inaczej. Owszem, jeśli będziemy się upierali i dopytywali, to może coś wymyślić, ale tak naprawdę nie wie, dlaczego kogoś kopnęło, miało wybuch wściekłości lub tarzało się po podłodze. Takie pytanie ze strony dorosłych nie mają sensu. Dlaczego? Bo dziecko nie ma logicznego wytłumaczenia takich zachowań — działa impulsywne, czyli bez namysłu. Kierują nim emocje, a nie intelekt. I tak dzieje się aż do 10 roku życia, kiedy nasze pociechy zaczynają lepiej kontrolować swoje zachowania.
Jak rozpoznać, że dziecko jest impulsywne?
- Nie potrafi przewidzieć konsekwencji swojego zachowania.
- Rozpoczyna wykonywanie zadania, zanim przeczyta do niego instrukcje.
- Ma duże trudności w uczeniu się na podstawie własnych doświadczeń lub przyjętych zasad.
- Nie wysłuchuje poleceń lub pytań do końca, tylko przerywa i zaczyna odpowiadać.
- Ma trudności z wykonywaniem złożonych prac, które wymagają czasu i długotrwałego wysiłku.
Dobra wiadomość jest taka, że z wiekiem uczymy się radzić sobie z impulsami. Przychodzi to z czasem, kiedy dzieci przyglądają się swoim rodzicom, naśladując ich sposoby radzenia sobie lub wypracowując własne strategie.
„Trudne dziecko” ma wybuch złości. Co robić?
Pamiętaj, że przed 10. rokiem życia dzieckiem kierują emocje, a nie intelekt. Dopiero nastolatki uczą się powstrzymywać uczucia, działać intencjonalnie i kontrolować impulsy. Nieraz nie udaje się to nawet dorosłym, więc nie bądźmy zbyt surowi. Każdy z nas ma inne możliwości, co wynika z osobliwości układu nerwowego i wczesnodziecięcych doświadczeń. Każdemu dziecku będą się zdarzały wybuchy złości i najlepiej, abyśmy potrafili sobie z nimi poradzić.
Najważniejsze: wytrzymaj. Nie jest to łatwe, zwłaszcza jeśli trwa przez dłuższy czas. Nie uciekaj do innego pokoju, czyli nie zostawiaj dziecka samego i nie odreagowuj. Nie krzycz, nie szarp, nie rób ustraszającej miny, nie rzucaj przedmiotami — to właśnie nazywa się odreagowywaniem. Po prostu stój przy dziecku i czekaj, aż się uspokoi. Możesz spokojnym głosem powiedzieć: Czekam, aż się uspokoisz. Powtórz po jakimś czasie to samo. Jeśli jest to kilkuletnie dziecko, warto używać jak najmniej czasowników, bo maluch nie rozumie takiego przekazu. Możesz powiedzieć coś takiego: Buzia cicha (wiem, dziwnie brzmi, ale działa).
Jeśli akcja dzieje się w miejscu publicznym, to zanim Twoje dziecko się rozkręci, zabierz je gdzieś, gdzie jest jak najmniej ludzi. Osoby postronne raczej nie pomagają w tym, aby maluch się uspokoił.
Pamiętaj, że jeśli wybuch złości u dziecka jest próbą na uzyskanie czegoś, to ustępstwa z Twojej strony tylko wzmacniają niepożądane zachowanie. Jeśli dziecko widzi, że po histerii w sklepie dostaje zabawkę, to zachowanie się powtórzy. Ważne jest, abyś wytrzymał i nie uległ.
Czy dziecko może ponieść konsekwencje swojego zachowania?
Oczywiście, że tak, ale musi to być
- zapowiedziane,
- adekwatne,
- niezmienne.
Bardzo ważne jest, aby nie karać malucha lub nastolatka impulsywnie. Wtedy tylko rozładowujemy swoją złość i agresję, a nie uczymy dziecko ponosić konsekwencje za swoje zachowania. Kara musi być z góry ustalona i zapowiedziana — jest to konieczne. Dziecko powinno mieć wpływ na to, czy poniesie konsekwencje za jakiś czyn. Wie, że jeśli zniszczy zabawkę, to nie dostanie nowej i będzie musiało pogodzić się ze stratą, a jeśli obrazi kolegę w szkole, to będzie musiał zrobić coś dla niego miłego (może przynieść czekoladkę, a może przeprosić lub się czymś podzielić).
Dobrze jest, kiedy konsekwencja jest związana z tym, co dziecko zrobiło. Ma być adekwatna do przewinienia i dotyczyć zaistniałej sytuacji. Jeśli dziecko było napastliwe w stosunku do siostry, to niech bawi się przez pół godzinę w zabawę, którą wybierze dziewczynka. Jeśli będzie rzucało jedzeniem, to niech posprząta, kiedy nie wyprowadzi psa pomimo ustalonych wcześniej obowiązków, może dostać jakieś inne zadanie, które dotyczy zwierzęcia (mycie, czesanie, karmienie, itp).
Pamiętajmy, że jeśli ustaliliśmy z dzieckiem, że za pewne zachowania są jakieś konsekwencje, to musimy się tego trzymać. Czasem robi nam się żal malucha i chcielibyśmy zrezygnować z ustalonej wcześniej kary, ale wtedy nasze słowa tracą moc. Niestety musimy się trzymać tego, co zapowiadamy, więc starajmy się, aby te kary były adekwatne i niezbyt surowe.
„Trudne dziecko” a jego zachowania
Jeśli Twoje dziecko jest agresywne słownie lub fizycznie, to najczęstsze powody takiego zachowania znajdziesz w poniższej liście.
- Przestymulowanie
- Zmęczenie
- Różnorodne deficyty (i dziecko nie ma na to wpływu)
- Brak umiejętności społecznych (tu pomocny może być TUS)
- Brak innych strategii zaradczych (pomocne są zajęcia psychoedukacyjne)
- Niska samoocena (praca z rodzicami lub psychologiem, TUS)
- Wstyd
- Cierpienie
- Zmęczenie
- Osamotnienie
- Rozżalenie
- Rozczarowanie
- Niedoinwestowanie
- Odrzucenie
- Pominięcie
- Zagubienie
- Głód i niespokojny sen
- Lęk
- Strach
- Niemożność poradzenia sobie z napięciem
Zachowania agresywne są sposobem komunikacji dziecka z otoczeniem. W ten sposób pokazuje bliskim, że coś się z nim dzieje, na co nie ma wpływu i z czym nie może sobie poradzić samodzielnie. Każdy z nas chce być dobry w nauce, lubiany i bezproblemowy. Gdyby dziecko mogło wybierać, nigdy nie stałoby się agresywnym nastolatkiem, który ciągle zawodzi rodziców. Dzieci tego nie wybierają, tylko po prostu nie mają wyboru z bardzo różnych przyczyn.
Polecam
Rodzicom polecam także artykuł o „Wystarczająco dobrej matce„, który wyjaśnia rolę głównego opiekuna w życiu dziecka.
Polecam także książkę z praktycznymi wskazówkami „Sposób na trudne dziecko. Przyjazna terapia behawioralna”.
Podziel się swoją opinią